Home » Historia szkoły

Historia szkoły

Tak to się zaczęło
 rok 1911 – 1939

Szkoła w Wołkowyi została zorganizowana w 1911 roku przez Koło Towarzystwa Szkoły Ludowej w Baligrodzie.

Wołkowyja liczyła w tym czasie około 30% ludności polskiej reszta deklarowała się jako Ukraińcy. Do szkoły uczęszczało więc około 20 dzieci polskich i 30 ukraińskich. Sala szkolna wynajęta w budynku żydowskim o wymiarach 4 m x 4 m nie odpowiadała wymogom szkoły.

Pierwszym nauczycielem aż do roku 1914 był Marian Kułak. Z Wołkowyi powołany został do wojska w czasie wybuchu I wojny światowej.

Następnie uczyły Józefa Mikulska, Helena Romanowiczówna, Aleksandra Hawłówna.

Warunki życiowe i towarzyskie były wówczas w Wołkowyi bardzo ciężkie. Nauczyciele odczuwali brak mieszkania, środków żywnościowych, nie mówiąc o życiu kulturalnym czy towarzyskim.

Wołkowyja była wsią „zapadłą”. Z Leskiem połączona polną drogą o bardzo lichej nawierzchni. We wsi prócz księdza polskiego i ukraińskiego nie było żadnego inteligenta, człowieka wykształconego. Warunki te odstraszały nauczycieli od Wołkowyi. Jeżeli ktoś zadecydował się pozostać nie wytrzymywać długo. Ponadto nauczyciele spotykali się z niechęcią miejscowej ludności. Nikt z miejscowych nie troszczył się o losy szkoły, czy nauczyciela.

Szkoła uważa była za ciężar dla gromady, gdyż odrywała na kilka godzin dzieci tak bardzo potrzebne w gospodarstwach.

„Wśród takich warunków – wspomina Janina Czternastkowa – w roku 1919 nie można było znaleźć dla Wołkowyi siły nauczycielskiej. Nie zrażona tymi warunkami chcąc ratować polskość na kresach od wynarodowienia i analfabetyzmu objęłam 1 IX 1919 roku posadę nauczycielską w Wołkowyi.”

Rada Szkolna Powiatowa mieściła się w Lesku. Inspektorem był w tym czasie pan Skalecki.

Przez 18 lat (z zapisków J. Czternastkowej) uczyłam w chłopskich chałach, w sali największej 5 m x 4 m, a przez parę lat we własnym domu. O ile uczyłam w czyjejś chacie, to musiałam płacić miesięczny czynsz w kwocie 6 zł – oczywiście z własnej kieszeni bo ówczesny sołtys Czerenkiewicz budżetu szkoły nie uznawał i twierdził, że gdy nauczyciel chce uczyć i mieć posadę (za co bierze pieniądze) i niech sobie opłaca szkołę z własnych środków, musiałam też opłacać stróża i remont izby lekcyjnej.”

Ludność miejscowa była bardzo biedna. Były liczne wypadki, że w okresie zimowym dziecko przychodziło do szkoły boso.

O budowie szkoły nie było wprost mowy, tym bardziej, że ludność nie doceniała znaczenia szkoły. Właściciel Wołkowyi doktor Bednarski ofiarował na rzecz szkoły 2 ha pola (nieużytków), trochę drzewa, glina na cegłę była w miejscu.

Nie pomogły – mówi J. Czternastkowa – prośby, groźby, sołtys Czerenkiewicz do tej pracy go nakłonić nie chciał, a nawet odstraszał, twierdząc, że gospodarze wyniszczą się materialnie.”

Gdy w roku 1935 organizowano gminy zbiorowe powstała też gmina w Wołkowyi. Wójtem został Kazimierz Bohusiewicz. Od tego dopiero momentu szkoła znalazła swą pozycję w budżecie gminnym. Pierwsze wydatki na oświatę datuje się od roku 1935/36.

Zaczęłam – wspomina J. Czternastkowa – starać się wszystkimi sposobami, by przystąpić do budowy szkoły. Po wielkich staraniach przystąpiono w 1936 roku do niwelowania parceli pod budynek szkolny i wypalania cegły. Robota ustała, bo do podjęcia budowy potrzebne były fundamenty, ponadto nie było funduszów. Rada Gminna uchwaliła by zebrać 1 zł od morga pola. Zebrano jednak zamiast 800 złotych 172 zł.

W dodatku zaczął się strajk ludności ukraińskiej, która nie chciała by szkołę budowano na parceli ofiarowanej przez doktora Bednarskiego, tylko chciano kupić inną w środku wsi.

Wobec tego, że przez 15 lat obiecywano i odciągano to kupno i nie było w ogóle nadziei by doszło to do skutku – zabraliśmy się przemocą, tym bardziej że wójtem gminy został wówczas mój mąż Karol Czternastek i za nasz cel postanowiliśmy wybudować szkołę. Rzucano nam na tym przedsięwzięciu kłody pod nogi.”

Ludność ukraińska zbuntowana przez Iwana Rapaka i innych nie przychodziła do pracy Szarwarkowej. Wójt zmuszał więc ludzi z innych gromad. Bywały dni, w których pracownicy gminy wraz z wójtem przerywali swe zajęcia i szli pomagać murarzowi, podając cegłę lub robiąc zaprawę murarską. Każde dziecko szkolne musiało dziennie 1 – 2 godz. Podawać cegłę.

By przeszkodzić tej budowie Ukraińcy wysyłali do władz wojewódzkich i Kuratorium telegramy, że buduje się szkołę bez planu, na nieodpowiednim gruncie itp. Wobec takich skarg władze utrudniały budowę i wysyłały zakazy kontynuowania budowy.

Nie ustawaliśmy (Czternastkowa) jednak w pracy narażając się na wiele przykrości. Przeszkadzał również sołtys Józef Solan, który nie chciał by budynek był piętrowy, tylko z 1 salą lekcyjną parterowy, z mieszkaniem na poddaszu dla nauczyciela. Przemogłam i tę przeszkodę. Wreszcie stanęły mury budynku piętrowego.

W styczniu 1938 roku zwróciła się koleżanka Janina Czternastkowa da Koła Opieki nad Szkołami Kresowymi Oficerów i urzędników MS wojsk z prośbą o opiekę nad szkołą w Wołkowyi.

W odpowiedzi na prośbę otrzymała list, w którym poinformowano, że Koło Opieki nad Szkołami bierze w opiekę szkołę w Wołkowyi.

List do Pani J. Czternastkowej

W maju 1938 roku do Wołkowyi przyjechała delegacja, by uzgodnić współpracę, pomoc w budowie szkoły, wyposażeniu itd. W skład delegacji wchodzili: kapitan Maciejewski, kapitan Węgierkiewicz i sekretarz MS Wojsk Konstytucja Rzączyńska. Przywieźli z sobą wiele podarków dla szkoły – między innymi aparat radiowy, fotograficzny, piłkę do siatkówki itp.

Po wyjeździe delegacji w czasopismach „Polska Zbrojna”’ i „Junak” ukazały się artykuły o szkole w Wołkowyi. W krótkim czasie przysłano blachę na pokrycie szkoły i 600 zł na najpilniejsze wydatki.

Dnia 1 WRZEŚNIA 1938 roku rozpoczęła się nauka w nowej, przestronnej szkole. Po 19 latach duszenia się w ciasnych chatach – zaczęło się nowe życie, w salach dużych, jasnych.

Dziatwa chętniej chodziła do szkoły. Wieczorami zbierali się starsi, by posłuchać radia i posłuchać czytanej przez Panią Czternastkową prasy przesyłanej przez wojsko.

Szkoła dysponowała salą ze sceną. Zaczęto urządzać imprezy na różne uroczystości. Przybywały na te imprezy dzieci z różnych wiosek należących do gminy Wołkowyja.

Wołkowyja stała się ogniskiem polskości. „Praca ta wzbudziła tak wielkie uznanie i zainteresowanie ze strony MS Wojsk, że szkoła w Wołkowyi, miała zostać reprezentacyjną w naszym okręgu” (J. Czternastkowa).

Pierwsze przedstawienie w szkole odbyło się 11 XI 1938 r. Grano sztukę E. Szelburg – Zarębiny „Wyprawa po szczęście”.

Koło Opieki z Warszawy pomagało materialnie, przyczyniało się do wszystkich imprez szkolnych przysyłali prezenty dzieciom na Gwiazdkę i Mikołaja itp.

Dzięki tej pomocy zorganizowano dożywianie w szkole. Wszelkie potrzeby szkole były zaspokajane przez MSW.

Poczyniliśmy starania o urządzenia ogródka szkolnego i boiska sportowego. W lutym 1939 roku młodzież odegrała sztukę „śnieżki”, później „Zaczarowaną fujarkę”.

List M. S. Wojsk do młodzieży z Wołkowyi
List do Pani J. Czternastkowej
Kopia kolejnego listu M. S. Wojsk do Pani Janiny

Współpraca z wojskiem układała się bardzo dobrze. Rada gromadzka podjęła uchwałę, by w dowód wdzięczności za pomoc materialną i opiekę wmurować w budynku szkolnym tablice pamiątkową.

Protokół z posiedzenia Rady gromadzkiej w Wołkowyi

Tej tablicy pamiątkowej niestety już nie wmurowano.

Rok 1939 – 1949

 Wybuch II wojny światowej pokrzyżował plany nakreślone przez J. Czternastkową i MS Wojsk. Po wkroczeniu Niemców weszły zaraz ukraińskie oddziały „siczowców”. Zażądali od kierownika klucze i zajęli cały budynek. Za odwołaniem „siczowców” napływała ludność ukraińska. Zaczęto nimi, bez względu na posiadanie wykształcenia obsadzić szkoły w Terce, Bukowcu, Górzance, Zawozie i Wołkowyi.

Polacy nie posyłali dzieci do szkoły, w której uczono tylko po Ukraińsku. Podły podejrzenia ze strony hitlerowców, że sprawcą takiego stanu rzeczy jest polska nauczycielka Janina Czternastkowa. Rozpoczęły się prześladowania ludności i nauczycielki.

Jednak pod wpływem uporu Polaków Niemcy przydzielili nauczycielkę Polkę, w budynku szkolnym na parterze uczyły się dzieci ukraińskie, które uczył ukraiński nacjonalista Hadzewicz. Na piętrze zaś była szkoła Polska uczyła nauczycielka K. Hofbauer, córka kolejarza z Zagórza. Ponieważ urodzona była ona w Austrii więc spodziewali się współdziałania z jej strony. Ale zupełnie inaczej było w rzeczywistości, w rezultacie Hofbauer w 1942 roku straciła posadę nauczycielki w Wołkowyi.

Na jej miejsce mianowano Stefanię Maślak. Niestety została ona w krótkim czasie zwolniona. Polska szkoła w Wołkowyi przestała istnieć. Szkoła ukraińska trwała do 30 czerwca 1941 r.

Po wyzwoleniu Wołkowyi przez oddziały partyzanckie „Muchy” (Mikołaj Kunicki) – 01 X 1944 r. rozpoczęto naukę w polskiej szkole w języku polskim. Po 5 latach przerwy J. Czternastkowa objęła kierownictwo szkoły. Inspektor szkoły w Lesku licząc się z tym, że dzieci przez 5 lat wiele straciły i trzeba wyrównać również starsze roczniki, dodał jeszcze 2 nauczycieli – Olgę Zyromską i Stefanię Maślak. Zorganizowano 5 klas. Uczniów było około 50 – 70.

Piętro szkoły zajęto na posterunek MO, a na parterze odbywała się nauka. O zdobyciu książek, zeszytów, w ogóle przyborów do pisania nie można nawet myśleć. Był to okres, w którym dzieci zdobywały zostawione przez Niemców torby papierowe i robiono z nich zeszyty. Braki wszystkiego dokuczały w szkole, w domach, ale zapał do nauki był wielki.

Zaczęły znowu przerażać pojawiające się bandy UPA. Silny posterunek MO liczący 40 ludzi, dobrze uzbrojony odstraszał banderowców od Wołkowyi. Gdy w 1945 roku został na posterunku tylko 16 milicjantów banda UPA wkroczyła do Wołkowyi, otoczyła posterunek MO i tak 31 XII 1945 roku posterunek spłonął. Tak więc rok 1946 zastał nie tylko szkolę w zgliszczach, ale spłonął również budynek gminy, dwór, kilka zabudowań chłopskich. Spłonęło wszystko. Nie pozostało śladów z dokumentów.

SZKOŁA PRZESTAŁA ISTNIEĆ.

W marcu 1946 roku sołtys pozbierał ławki z Bukowca i Górzanki i znów w domu Janiny Czternastkowej powstała szkoła, ale tylko na parę miesięcy. Z powodu grasujących band do Wołkowyi wkroczyło Wojsko Polskie, które zajęło dom J. Czternastkowej dla potrzeb wojska. Po wielkim napadzie banderowców na oddział LWP i Wołkowyję w czasie, którego zginęło 16 osób, a spalono 27 domów – Janina Czternastkowa przenosi się do Poraża.

Wołkowyja zostaje bez szkoły i nauczyciela. Przez okres trzech lat tylko przez kilka miesięcy uczy te biedne dzieci kol. Albina Janas.

Czasy PRL-u

1 IX 1949 roku wraca do Wołkowyi kol. J. Czternastkowa. Od tego czasu rozpoczyna się nowy rozdział w historii szkoły w Wołkowyi, okres szkoły PRL. Nauka prowadzona jest w sposób ciągły i normalny. Z braku budynku szkolnego do 1951 roku zajęcia szkolne prowadzono w domu J. Czternastkowej. Następnie przystąpiono do odbudowy szkoły i takim sposobem w 1951 roku znowu rozpoczęto naukę we własnym lokalu. W szkole oprócz pani Janiny Czternastkowej pracują K. Sobiech i R. Bieda.

Powoli do odległej bieszczadzkiej Wołkowyi zaczyna się zbliżać inne, bardziej cywilizowane życie. Jednak zmiany te są bardzo powolne, bo i zaniedbania są ogromne, a bieda nadal gości w chłopskich chałupach.

Do 1953 roku kierowniczką szkoły była J. Czternastkowa, uczą Regina Bieda i Maria Ciesielska. Od 01.09.1953 r. kierownikiem szkoły jest Józef, Bacior, z którym wspólnie uczą J. Czternastkowa, Emilia Piś, Zofia Gromek. Jest to okres trudnej, żmudnej pracy – odrabiania zaległości wojennych i przedwojennych. Do szkoły uczęszczają bardzo różni uczniowie, niektórzy są już pełnoprawnymi obywatelami kraju, czyli ukończyli 18 lat. Sporo młodych ludzi nie kończy szkoły podstawowej. Znaczenie nauki w ich życiu nie przedstawia większej roli. Szkoła często traktowana jest, jako zło konieczne, odrywające od pracy na roli, w lesie itp.

Kol. Józef Bacior kieruje pracą szkoły do 1958 r., następnie przenosi się do Hoczwi, gdzie obejmuje kierownictwo tamtej szkoły. Do Wołkowyi przyjeżdża nowy kierownik szkoły Jan Bober. Wspólnie z nim pracują kol. Stanisław Zając, Andrzej Gerlach, Janina Czternastkowa, która ze względu na stan zdrowia korzysta ze zniżki godzin. Do szkoły uczęszcza wtedy około 70 uczniów, są to dzieci z Wołkowyi i okolicznych wiosek tj. z Bukowca, Terki, Rybnego i dzieci starsze tz. Klasy IV – VIII z Górzanki, Zawozu i Werlasu. Te ogromne odległości 10 – 13 km pokonują dzieci pieszo, często kiepsko ubrane, bose, a czasami głodne. Szkoła stara się pomóc dzieciom, złagodzić chociaż trochę te dolegliwości – w szkole prowadzi się dożywianie dzieci. Przede wszystkim podaje się to, co można zdobyć na miejscu – tz. mleko i pochodne. Posiłki przygotowuje pani Stefania Makowiecka.

Podobnie ciężko żyje się również nauczycielom. Oni także mają kłopoty z zaopatrzeniem się nawet w podstawowe artykuły. Do odległego o 25 km Leska bardzo trudno jest się dostać. Nie ma odpowiednich dróg, autobus dojeżdża tylko do Hoczwi, a następne 17 km trzeba pokonać pieszo albo furmanką konną. Wynajęcie furmanki było dla nauczycieli dużym wydatkiem, bo jeśli wtedy otrzymywał on 800 zł pensji to wydanie 200 zł na furmankę do Leska (bo tyle należało zapłacić) był sporym wydatkiem. Dlatego dni, kiedy odbywały się konferencje w Lesku nauczyciele wspólnie wynajmowali furmankę i przy okazji konferencji załatwiali wiele spraw osobistych, zakupów i innych. Ówczesny Inspektor szkolny Jan Maciela jadąc w teren zawsze zabierał ze sobą kilka chlebów, naftę zapałki itp. by zaopatrzyć nauczycieli w takich właśnie miejscowościach jak Wołkowyja, Górzanka czy inne. Trudno się więc dziwić, że nauczyciele nie wytrzymywali w tych trudnych warunkach – rotacja kadry pedagogicznej była duża.

W marcu 1960 r. odchodzi Andrzej Gerlach, na jego miejsce zostaje zatrudniony młody nauczyciel Ludwik Tempiński.

Powoli do szkoły zaczęli się przekonywać również rodzice.

Od 01.09.1960 roku odchodzi z Wołkowyi Jan Bober, kierownikiem szkoły zostaje Ludwik Tempiński. Do szkoły przyjęta zostaje nowa nauczycielka Irena Kuźnar, natomiast Ludwik Tempiński zamieszkał w małym pokoiku w szkole, który pełni też funkcję pokoju nauczycielskiego.

Od 01.09.1961 r. kierownictwo szkoły obejmuje Stanisław Zająć – Bara. Grono pedagogiczne skupia swoja uwagę na wzbogaceniu bazy szkoły. Bardzo mało jest nawet podstawowych pomocy. Wiele środków dydaktycznych wykonują sami nauczyciele. Stanisława Bara jest płatnikiem dla całego ogniska – co miesiąc musi więc pokonać drogę do Leska, by przywieść pobory nauczycielom z rejonu Wołkowyi i Myczkowa. Z pomocą przychodzi jej mąż Józef, który swoją WFM (motorem) podwozi ją chociaż do Soliny.

W szkole co roku jest więcej uczniów. W prawdzie nadal nauka odbywa sie w klasach łączonych, ale nasi uczniowie zaczynają już kontynuować naukę w szkołach średnich. Do LO w Lesku uczęszcza Stefania Fałek, Barbara Janyga, Barbara Wronowska.

Od 01.09.1963 r. kierownikiem szkoły został Józef Bara, który bardzo chce zmienić obraz szkoły. Zwraca uwagę na wystrój, porządek i ład. Troszczy się bardzo, by możliwie duża liczba uczniów podejmowała naukę w szkołach ponadpodstawowych.

Kierownik szkoły Bara wspólnie z pozostałymi nauczycielami, szczególnie Ireną Kuźnar są organizatorami różnorodnych imprez, z których dochody przeznaczają przede wszystkim na wycieczki dla dzieci szkolnych. Młodzież z Wołkowyi zaczyna poznawać swoją Ojczyznę. Zwiększa się też udział szkoły w życiu środowiska. Irena Kuźnar ze starszą młodzieżą prowadzi koło teatralne. Z gościnnymi występami odwiedzają okoliczne wsie. Środkiem transportu jest oczywiście konna furmanka, którą powożą sami „aktorzy”.

Coraz więcej jest również nauczycieli, nie tylko w Wołkowyi, ale też w pobliskich szkołach. Spotykają się dość często, zauważa się dużą więź między pedagogami. W naszym gronie jest pierwsza nasza uczennica – Stefania Fałek.

09.05.1964 roku do Wołkowyi przyjeżdża Jednostka Wojskowa KBW – Ziemi rzeszowskiej. Jest to bardzo ważne wydarzenie w życiu nie tylko szkoły, ale całego środowiska. Młodzież przygotowała specjalny program na powitanie wojska. Wszyscy zdawali sobie sprawę z faktu, iż ci żołnierze budując drogę do Wołkowyi otwierają nam okno na świat. W imieniu władz gromadzkich podejmował gości – Przewodniczący Gromadzkiej Rady Narodowej Józef Kardasz.

Przybycie wojska ich ciężka praca na rzecz naszego środowiska zobowiązywał a szkołę do świadczeń na cele wojska. Wspólnie z dowództwem postanowiono zorganizować kurs z zakresu szkoły podstawowej, dla tych żołnierzy, którzy nie ukończyli takiej szkoły. Okazało się, że zapotrzebowanie na taką formę dokształcania było ogromne. W ciągu dwóch lat przeszkolono 200 żołnierzy. W dowód uznania dla naszej pracy 12.08.1966 r. w szkole odbyło się spotkanie grona pedagogicznego z Generałem Dywizji Grzegorzem Korczyńskim. W spotkaniu uczestniczyli również Przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie – J. Duda, I sekretarz KW PZPR w Rzeszowie J. Kruczek oraz I sekretarz KP PZPR – T. Ciombor.

Generał Grzegorz Korczyński bardzo ciepło i serdecznie mówił o pracy nauczycieli naszej szkoły.

Wiedzieliśmy, że już ostatni rok szkolny pracujemy w obecnym budynku szkolnym z daleka widoczne już były mury budowanej szkoły. Zmieniał się krajobraz Wołkowyi. Powoli znikały domy, ludzie wznosili swoje nowe siedziby. Tu gdzie obecnie znajdowały się ich zagrody, już niedługo miała być woda – czyli zalew soliński. Nawet nie przypuszczaliśmy, że trudne chwile czekają szkołę, przede wszystkim zaś nauczycieli i kierownika szkoły.

01.09.1966 r. tuż po uroczystym rozpoczęciu roku szkolnemu 1966/67 odbyła się przyrzeczenie harcerskie. Była to bardzo przyjemna uroczystość. Program przygotował Jacek Czternastek. Harcerze z wielkim wzruszeniem uroczyście przyrzekali na sztandar Komendy Hufca ZHP w Lesku. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach, tym bardziej, iż wiedzieliśmy, że są to nasze ostatnie dni w naszej „naszej budzie”.

Wołkowyja pustoszeje, pojedyncze, opuszczone domy nie należą do rzadkości.

01 grudnia 1966 roku opuściliśmy mury naszej szkoły. Nowa szkoła jeszcze ni może nam być oddana, gdyż trwają tam jeszcze prace. W związku z tym uczymy w budynku GRN, agronomówce i domu ludowym, szczególne trudne warunki właśnie w domu ludowym, gdzie w jednej dużej sali jednocześnie uczy 3 nauczycieli 3 różne klasy. Podobnie jest w budynku GRN – za drzwiami „Sali lekcyjnej” pracują urzędnicy, przejmowani są interesanci.

Nauczyciele biegają od budynku do budynku. To wszystko byłoby do zniesienia, gdyby nie konflikt jaki powstał pomiędzy środowiskiem, a szkołą. Przyczyną konfliktu i niepowodzeń był kościół, władze kościelne nie chciały wyrazić zgody na rozbiórkę budynku kościelnego znajdującego się na terenie zalewowym. Mimo wieku pertraktacji nie doszło do porozumienia, w rezultacie bez zgody władz kościelnych dokonano (ku ogromnemu zgorszeniu i niezadowoleniu środowiska) przy pomocy wojska i funkcjonariuszy MO rozbiórki tego obiektu – wspomina dyrektor. Społeczeństwo oburzone na wszelką władzę świecką odrzuciło również szkołę, nauczycieli, a szczególnie nieprzyjaźnie ustosunkowało do kierownika szkoły – J. Bary.

Dzieci bardzo niechętnie przychodziły na lekcje, często gromadziły się w miejscach manifestacji, (bo takie się odbywały) – szkoła otrzymała więc zadanie zmuszenia dzieci do wypełniania obowiązku szkolnego. Nauczyciele odwiedzają dzieci w domach, odprowadzają je po lekcjach do domów – co z kolei naraża nauczycieli na nieprzyjemne uwagi rodziców. Był to dla całego grona bardzo trudny okres.

W szkole pracują: J. Bara, S. Bara, J. Kuźniar, J. Czternastek, J. Słotwińska.

Ciężko pracując z dziećmi (bo warunki nauki fatalne), jak też przy nowej szkole dotarliśmy do 01.09.1967 r. W tym dniu mieliśmy otrzymać nowy, obszerny budynek szkolny. Byliśmy zachwyceni perspektywą pracy w takiej szkole – jasnej, przestronnej, z centralnym ogrzewaniem, bieżącą wodą. Swoim entuzjazmem „zaraziliśmy” również młodzież, która aktywnie włączyła się w nurt prac porządkowych, upiększających pomieszczenia.

Z przykrością jednak należy stwierdzić, iż nasz trud nie był dostrzegany przez rodziców. W dni otwarcia nowej szkoły poza młodzieżą szkolną, nauczycielami oraz władzami niestety nie było nikogo. Znowu chwila refleksji – czy warto?, dlaczego właśnie tak? J. Bara jest jednak mocnym człowiekiem, wspiera go grono pedagogiczne, które codzienną, mrówczą pracą stara się niwelować skutki (niepotrzebnego) konfliktu. Tak mało było nas w dniu, tak uroczystym i ważnym – jak oddanie szkoły. Gościnnie wystąpił chór Liceum Ogólnokształcącego w Lesku – pod dyr. Mgr Marii Laekman. Z przyjemnością patrzyliśmy na naszych uczniów występujących w tym chórze.

Rok szkolny 1968/69 Pracujemy w nowej szkole. Grono nauczycielskie w składzie: J. Bara, S. Bara, I. Kuźnar, T. Domożyk J. Słotwińska, S. Fałek, J. Miśko. Nasi uczniowie, mimo niechęci rodziców wyjeżdżają wraz z J. Czternastek do ośrodka wycieczkowego dla dzieci wsi – maja okazję po raz pierwszy (większość) zobaczy duże miasto.

Rok szkolny 1969/70. Z naszego grona pedagogicznego odeszli J. Słotwińska, J. Miśko i T. Domożyk. Od 01.09.1969 rozpoczęli pracę w szkole Maria i Marian Zimoniowie oraz Bogusława Weber. Czas powoli goi rany. Rodzice coraz częściej odwiedzają szkołę, pomagają nam w organizacji imprez. Urządzamy kolejne wycieczki, biwaki.

Rok 1970/71 grono nauczycielskie wita nowego Kolegę Stanisława Warchoła – matematyka. Przybył do nas z województwa kieleckiego. Do szkoły w tym roku uczęszczało 143 uczniów. Podjęliśmy próbę zorganizowania przedszkola w Wołkowyi, niestety rodzice nie czują potrzeby uruchomienia takiej placówki. 

Rok szkolny 1971/72 zespół nauczycielski zwiększony – w szkole podejmuje pracę młoda nauczycielka – M. Strycharz i K. Tudryn. Szkoła w Wołkowyi zostaje Zbiorcza Szkołą Gminną, a Józef Bara – Gminny Dyrektor Szkół. Zdecydowanie wzrasta ilość dzieci w szkole – 192. Uczęszczają do nas dzieci z okolicznych wsi.

Rok szkolny 1972/73 Rada Pedagogiczna bez zmian. Do szkoły uczęszcza 204 uczniów. Rok szkolny 1973/74 W szkole pracują: J. Bara, S. Bara, S. Warchoł, I. Kuźnar, M. Zimoń, Mn. Zimoń, M. Strycharz, K. Tudryn, Z. Szczypła, B.Weber, L. Tempinski. Zlikwidowany został Punkt Filialny w Górzance, w zawiasku z tym mamy w szkole 212 uczniów.

Rok 1974/75 do szkoły uczęszcza 217 uczniów. Od 01.09.1974 roku w Wołkowyi zaczyna działać Państwowe Przedszkole.

Rok 1975/76 Ze szkoły odeszła koleżanka Strychrz oraz M. Wolanin, natomiast przyjęto M. Pawełczak i L. Kowala.

Rok 1976/77 Rada pedagogiczna w składzie: J. Bara – dyr., S. Bara, I. Kuźniar, S. Warchoł, M. Zimoń, Mn. Kogut, K. Tudryn, G. Wronowska, L. Tempinski. Do szkoły uczęszcza 221 uczniów. W roku 1977/78 pracujemy bez zmian, w 1979 odchodzi Z Gładysz. Gminnym Dyrektorem Szkól zostaje Maria Zimoń.

Mijają kolejne lata, w 1982 r. do szkoły przychodzą nowi nauczyciele małżeństwo J i M. Prędcy oraz B. Szul. W kolejnym roku odeszli: B. Szul, oraz T. Skórski. Nowi nauczyciele to A. Sokół i R. Ratajczak.

Mijają kolejne lata, w roku1982/83 do szkoły przychodzą nowi nauczyciele małżeństwo J i M. Prędcy oraz B. Szul. W kolejnym roku odeszli: B. Szul, oraz T. Skórski. Nowi nauczyciele to A. Sokół i R. Ratajczak.

W roku szkolnym 1984/85 dyrektorem szkoły zostaje Marian Zimoń. Przychodzą nowi nauczyciele I. Przybylak, D. Murowski i M. Gankiewicz. Do szkoły uczęszcza 218 uczniów. W następnym roku odchodzi Leszek Kowal, a w roku 1987/88 przybywa nowa nauczycielka Lilla Różycka.